Przez ostatnie dni na tamborku roiło się od kotów. Jestem w sal-u w Hafciarni o dwa miesiące do tyłu i raczej nic nie wskazuje na to, żebym to nadrobiła. Wczoraj w nocy wyszyłam pierwsze krzyżyki kwietniowego kotka, ale okazało się, że brakuje mi 3 kolorów muliny. Przygotowując się tego haftu popełniłam jeden błąd - nie sprawdziłam jakie kolory będą mi potrzebne przy każdym kocie i stąd teraz takie niespodzianki. Do kotów wrócę za trzy tygodnie, więc w tym czasie zdążę zamówić mulinę, ale nie lubię takich sytuacji.
Tak prezentują się koty, które były już wyszyte w zeszłą niedzielę:
styczniowy:
lutowy:
Tyle miałam kota marcowego:
Tak prezentuje się dzisiaj marcowy kot:
Tyle mam kwietniowego:
A tak wygląda cała kanwa w tej chwili:
Nazw miesięcy nie będzie, bo przyszli właściciele sobie nie życzyli. Jeśli chodzi o wrażenia z wyszywania to przyznam szczerze, że wyszywa się dość ciężko, pomijam już ilość backstitch'y, za którymi nie przepadam, a tu są wyjątkowo trudne (przynajmniej dla mnie), do tego dochodzą półkrzyżyki w dużych ilościach. Przyznam się szczerze, że czasami je pomijam, bo są ich w sumie cztery rodzaje, ale wzór nie wyjaśnia jak powinny być zrobione i jakie są różnice, więc radzę sobie na oko. Mam nadzieję, że efekt końcowy wynagrodzi te trudności :)
A od dzisiaj zabieram się za obraz konia dla koleżanki :)
Cudne są te kociaki, ale przyznaję, że backstitche mogą przyprawić o zawał :P Ale za to efekt z nimi rekompensuje wszystkie niedogodności wyszywania :)
OdpowiedzUsuńMoje backstitche to i tak wolna, a raczej dowolna, interpretacja wzoru :)
UsuńPoradzisz sobie ze wszystkim:), kociaki są boskie, nie przepadam za kalendarzami, ale każdego wyszyłabym osobno. Zaczynam marzyć, przecież nie mam czasu:).Ciekawa jestem obrazu z koniem. Pozdrawiam majowo. Małgosia.
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam, dlatego nie będzie nazw miesięcy, a koty spodobały się moim rodzicom i chcieli mieć je wszystkie razem, ale nie w typowej formie kalendarza :) Może jednak się skusisz :) Również pozdrawiam!
Usuńdla mnie Ago? :D
OdpowiedzUsuńCudne kocurki :)
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie lubi jak się mulinka kończy.
Pozdrawiam :)
Dziękuję :) Co do muliny to ona się nie skończyła, tylko okazała się, że nie mam jej w swoich zapasach :) Również pozdrawiam!
UsuńTeż miałam ochotę na te kociaki ale muszą jeszcze poczekać na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńPieknie wychodzą :*
Dziękuję :) eh te nasze kolejki :) Mnie się marzą kubeczki z Twojego SAL-u, ale na razie też muszą poczekać :)
UsuńWspaniale Ci idzie, ja też zaczęłam ten haft, ale jakoś nie mogę się dobrze za niego zabrać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pewnie gdyby nie fakt, że ma być on prezentem też bym miała problem, żeby się za niego zabrać, bo do najłatwiejszych nie należy.
Usuń