Witam serdecznie w moim małym świecie.

Zapraszam, zaglądajcie, czytajcie i komentujcie, będzie mi miło gościć Was tutaj.

sobota, 31 grudnia 2016

284. Hafciarskie podsumowanie 2016

Muszę przyznać, że ten rok był dość intensywny i owocny jeśli chodzi o haftowanie, choć efekty lekko rozmijają się z planami. Skończyła pięć haftów:
1. Tajnego kolosa, którego na blogu do tej pory nie pokazywałam:
2. Paryżanka Montmarte (wciąż czeka na oprawę):
3. Irys:
4. Rozety:
5. Skrzypek
I rzutem na taśmę powstały bombki dla siatkarzy:
 

W zasadzie na ukończeniu jest kwiatowa wróżka:

W ciągu roku przybywało również krzyżyków u konika (tak się prezentuje na koniecroku), Legolasa (a tutaj tyle) i w Oknie z widokiem (a okna jest tyle). Nie udało mi się zacząć A stitch in time i chyba w najbliższym czasie nie zacznę i nie przybyło krzyżyków w Złotym lesie.
O tym jak wyglądają moje hafciarskie plany na przyszły rok opowiem Wam jutro :)

środa, 28 grudnia 2016

283. Mecz Skra Bełchatów - Azimut Modena

W przedświątecznym ferworze sprawiłam sobie prezent - pojechałam do Łodzi na mecz Skry Bełchatów i Azimut Modeny w Lidze Mistrzów. W Modenie gra dwóch moich ulubionych siatkarzy włoskich - Matteo Piano (środkowy) oraz Luca Vettori (atakujący). Matteo tym razem cały mecz przestał w kwadracie dla rezerwowych:

natomiast Luca z powodzeniem prezentował swoje umiejętności na boisku:



W Modenie gra również Erwin Ngapeth, siatkarz równie fenomenalny, jak i kontrowersyjny zarówno na boisku jak i poza nim. Potrafi zaatakować prawie z każdej piłki, gdy odbija palcami piłkę po obronie to nigdy do końca nie wiadomo czy odegra do rozgrywającego czy sam się w rozgrywającego zabawi. A jednocześnie na boisku bywa chimeryczny i potrafi bardziej drużynie przeszkadzać niż pomagać w krytycznych momentach.

 A tak Modena cieszyła się po odniesionym zwycięstwie:

Po meczu była chwila na krótką rozmowę z Matteo Piano, wręczenie prezentów, o których pisałam tutaj i nocny powrót do domu, bo następnego dnia trzeba było iść do pracy. Na szczęście za niecały miesiąc znowu wybiorę się na mecz Ligi Mistrzów, tym razem trochę dalej, bo aż do Rzeszowa, ale co tam, czego nie robi się dla pasji :)

niedziela, 25 grudnia 2016

282. Świąteczne prezenty dla ulubieńców

Tak się poskładało, że w przedświątecznym tygodniu wybrałam się na mecz Ligi Mistrzów do Łodzi (o samym meczu będzie w najbliższą środę). W drużynie przyjezdnej grają dwaj moi ulubieni siatkarze włoscy - Matteo Piano i Luca Vettori. Co zatem robi szurnięta hafciarka będąca jednocześnie zwariowanym kibicem siatkówki jedzie przed świętami na mecz, w którym grają jej dwaj ulubieni siatkarze? Oczywiście przygotowuje hafciarskie prezenty :)
Pomysł na bombki z życzeniami oraz elementami siatkarskimi pojawił się tak mniej więcej tydzień przed meczem. W związku z tym w trakcie wykonywania ewoluował w kierunku zmniejszania ilości postawionych xxx, bo czasu ubywało w zastraszającym tempie.
Najpierw powstały środki bombek:



 A potem już było wklejanie w plastikowe formy i oto efekty:





Bombki pojechały do Włoch, obdarowani zachwyceni, więc na pewno warto było troszkę zaszaleć :)

środa, 21 grudnia 2016

281. Celtic Tree - koncert przedświąteczny

Dużo się ostatnio u mnie dzieje, biegam z koncertu na spotkanie, ze spotkania na mecz i potem znowu na koncert. W rezultacie nie bardzo mam kiedy pisać (gdzieś w przerwach trzeba jeszcze popracować). Z tego powodu moje posty mają niewiele wspólnego z chronologią, bo koncert, o którym dzisiaj odbył się tydzień temu, a nie opowiedziałam Wam jeszcze o wszystkich wydarzeniach z listopada :) Na pewno nadrobię zaległości, jak uda mi się trochę zwolnić ;)
Ale do rzeczy, w Wejściówce (przesympatyczna knajpka w Toruniu) po raz kolejny odbył się przedświąteczny koncert Celtic Tree. Tym razem zagrało trio:
Iri:

 Jakub:
 i Fojciu:
W towarzystwie Mikołaja:
Koncert był kameralny i bardzo klimatyczny. Zabrzmiały piosenki z płyty Listki oraz z nowej płyty Wiatr i deszcz (nie mogę już się tej nowej płyty doczekać), a także piosenki świąteczne, między innymi:
"Pastorałka '98"

"Cuda"
Poza tym na koniec zespół zagrał kilka "staroci", które mnie akurat bardzo mocno kojarzą się z górami, wędrówką, ogniskiem i zrobiło się troszkę nostalgicznie.
I jeszcze kilka fotek:





środa, 14 grudnia 2016

280. Jezioro Łabędzie

Odbiegając od chronologii muzycznych wydarzeń, dziś opowiem o baletowym wieczorze, który miał miejsce całkiem niedawno. Pisałam o nim dla koleżanki prowadzącej fanpage o muzyce klasycznej (zapraszam do polubienia strony), więc korzystając z napisanego już tekstu podzielę się również z Wami wrażeniami ze spektaklu.
O Jeziorze Łabędzim Piotra Czajkowskiego słyszał chyba każdy, słyszałam i ja, ale do tej pory nie miałam okazji obejrzeć tego słynnego baletu. Wszyscy znają motyw Pas de quatre (nawet jeśli nie wiedzą, że tak właśnie się on nazywa):
i chyba równie znany temat główny baletu:
Dlatego też gdy okazało się, że do Torunia zawita Moscow City Balet z tym właśnie spektaklem bez wahania kupiłam bilet i wczoraj wieczorem zasiadłam na widowni i dałam się porwać w krainę baśni i magii. Jezioro Łabędzie to historia wielkiej miłości księcia Zygfryda i Odetty - księżniczki zamienionej przez złego czarnoksiężnika w łabędzia opowiedziana za pomocą przepięknych, subtelnych, ale też pełnych mocy dźwięków.  Klasyczne ujęcie tematu i dość skromna scenografia dodawały przedstawieniu uroku. Zachwycił mnie pełen ekspresji i emocji taniec, zwłaszcza solistki grającej rolę Odetty. Fascynująca była również różnorodność tańców od urokliwego walca przez dostojnego poloneza i gorący taniec hiszpański po żywiołowy czardasz. Zdecydowanie cały zespół miał możliwość pokazania swoich ogromnych umiejętności. Choć historia Zygfryda i Odetty nie kończy się dobrze, wyszłam ze spektaklu oczarowana i urzeczona pięknem tej opowieści.

środa, 7 grudnia 2016

279. Beniaminek kontra Mistrz Polski

Kolejny mecz siatkówki żeńskiej zaliczony. Tym razem w Arenie Toruń można było zobaczyć zespół Chemika Police, czyli Mistrza Polski w sezonie 2015/2016. Nie spodziewałam się jakiegoś zaskakującego wyniku, ale mecz nie był zły w wykonaniu toruńskiego zespołu. Mimo przegranej 0-3, nie był to zupełnie jednostronny mecz. Chemik to Chemik, plejada gwiazd, które w dodatku potrafią stworzyć na boisku drużynę, a przecież nie zawsze się to udaje. Teraz najważniejsze, żeby toruński zespół zaczął wygrywać z drużynami na podobnym poziomie.
Czas na krótką fotorelację:











Następny mecz, na który się wybieram to mecz Ligi Mistrzów, w Łodzi zagra Skra z Modeną, już nie mogę się doczekać :)

niedziela, 4 grudnia 2016

278. Petal Fairy - odsłona 2

Wróżki przybywa dość szybko. Chyba najbardziej irytujące były fragmenty wyszywane krenikiem, zdecydowanie nie zostanę fanką tej nici, jak już się z uporałam ze skrzydłami, w których krenik występuje to praca znacznie przyspieszyła. Zdjęcia robione co jakiś czas, jak pogoda za oknem pozwalała:





Połowa za mną. Jest szansa, że w tym roku skończę.