Witam serdecznie w moim małym świecie.

Zapraszam, zaglądajcie, czytajcie i komentujcie, będzie mi miło gościć Was tutaj.

wtorek, 30 września 2014

76. Wrześniowe czytanie

Niestety, mimo ambitnych planów nie udało mi się skończyć w tym miesiącu żadnej książki. Siatkówka tak mnie pochłonęła, że na czytanie nie starczyło już czasu. Oczywiście nie było też tak, żebym nie miała książki w ręku, ale postępy są mizerne. 
Podsumowując, nadal czytam Autobiografię Agathy Christie oraz Lądowanie w Jamestown Kazimierza Błahij. Już nie składam zapewnień, że w październiku którąś skończę, bo jakoś niewiele z tych moich planów wychodzi... Na pewno na koniec października zamelduję, jak wyglądają czytelnicze sukcesy bądź porażki.
Słuchanie audiobooków też nie szło za specjalnie w tym miesiącu, ale w tej kwestii większym problemem niż siatkówka była awaria laptopa.
Pochwalę się natomiast prezentem urodzinowym, oczywiście książka i oczywiście pozostając w klimacie ostatnich dni, dotycząca siatkówki:

Ciekawe tylko kiedy znajdę czas, żeby ją przeczytać :)

poniedziałek, 29 września 2014

75. Filmowy wrzesień

Tak jak przewidywałam, w porównaniu do poprzednich miesięcy we wrześniu było zdecydowanie mniej seriali i filmów, ze względu na Mistrzostwa Świata w siatkówce. Ale i tak kilka rzeczy udało mi się obejrzeć.
Filmy:
Urodzony 4 lipca
Czas patriotów
Z seriali, dokończyłam oglądanie 5 sezonu Agentów NCIS Los Angeles
i 4 sezonu Hawaii 5-0
w całości obejrzałam 2 i 3 sezon Impersonalnych

niedziela, 28 września 2014

74. Metryczka - odsłona siódma

Wróciłam na dobre do wyszywania :) W metryczce zbliżam się do połowy, dobrze że przesunął mi się troszkę termin na jej zakończenie, bo do połowy października pewnie nie dałabym rady. Od ostatniej prezentacji minęły dwa tygodnie, wtedy haft wyglądał tak:
 Dzisiaj wygląda tak:
Mam nadzieję, że do końca października uda mi się postawić ostatni krzyżyk :)

sobota, 27 września 2014

73. Legolas - odsłona piąta

Emocje po MŚ powoli opadają, a że kończy się wrzesień to czas na podsumowanie postępów u Elfa, są one z oczywistych przyczyn zdecydowanie mniejsze niż poprzednio, ale ważne że są. Zdjęć będzie dzisiaj niewiele, ponieważ w ferworze siatkarskich zmagań umykało mi dokumentowanie hafciarskich postępów. 
Stan na koniec sierpnia prezentował się tak:
 A po miesiącu jest tyle:
Tak dla przypomnienia trochę danych technicznych - kanwa 25 ct, 119 kolorów muliny DMC, wielkość 344 na 433 xxx, co daje razem 149.640 xxx.
Ale zgodnie z zasadą, że każdy x przybliża do ukończenia dzieła zamiast marudzić, że za wolno mi idzie biorę się za wyszywanie, co prawda nie Legolasa, ale inne rzeczy też trzeba by skończyć :)

piątek, 26 września 2014

72. Hafciarska lista życzeń

I ja uległam zabawie pod tytułem Hafciarska lista życzeń. Dostosowując się do zasad określonych przez Kokardkę, które brzmią tak:
- zamieszczamy post zatytułowany "Hafciarska lista życzeń" lub "Cross Stitch Wish List Tag",
- opisujemy co najmniej trzy projekty, które chcielibyśmy rozpocząć i/lub zakończyć w ciągu roku (zdjęcia mile widziane),
- tworzymy etykietę "Lista życzeń" i podpinamy pod nią wpis,
- za rok sprawdzamy postępy :)
tworzę moją listę życzeń na następny rok:
A. Projekty do skończenia:
- metryczka
Ten haft chcę skończyć do końca października, więc już niedługo.
- koci kalendarz x 2
Tu jest plan, żeby skończyć jeden przed Bożym Narodzeniem, a drugi tak najpóźniej do końca stycznia :)
- HAED Złoty las
- koń dla Agnieszki
- rozetki

B. Projekty, które chcę zacząć:
- sal z domkami

- irysy z serii zielnikowej
- kolejny HAED - kocur dla rodziców
- sampler Rhapsody in red
Zobaczymy jak to się będzie wyglądało za rok :) A oczywiście oprócz tych powyższych projektów nadal będę wyszywać mojego Legolasa, ale raczej nie zakładam, że skończę w ciągu roku :)

czwartek, 25 września 2014

71. Katowicki Spodek odleciał, a ja wraz z nim

Chwilę mnie tu nie było, ale to wszystko przez siatkówkę i niezaplanowane podróże służbowe.
W poniedziałek wróciłam z Katowic z Mistrzostw Świata w siatkówce. Przyznam szczerze, że emocje ciągle nie opadły, ciągle mam przed oczami biało-czerwony Spodek i w uszach brzmi mi spontanicznie zaśpiewany hymn.
Ale po kolei, do Katowic pojechałam na mecze półfinałowe oraz mecze o medale. We wszystkich czterech meczach wygrały drużyny, którym kibicowałam (uświadomiłam to sobie przed chwilą). Francja i Brazylia w pierwszym półfinale zafundowały kibicom grę na świetnym poziomie, nic dziwnego, że mecz zakończył się w tie break'u. Drugi półfinał to świetna gra Polaków, choć Niemcy dzielnie się bronili i zdołali urwać nam seta.
Niedziela to już walka o medale. Nie wiem dlaczego, ale miałam przed tymi meczami dwa przeczucia, jedno mnie zawiodło, a drugie nie. Pierwsze dotyczyło meczu o brązowy medal, coś mi mówiło, że ten mecz wygra Francja, ale jednak Niemcy zaskoczyli mnie pozytywnie i jednak wygrali. Muszę przyznać, że Niemcy są wyjątkowo sympatyczną drużyną i bardzo mnie ich sukces ucieszył. W czasie meczu finałowego i dekoracji fantastycznie się bawili, aż miło było na nich patrzeć.
Oczywiście największe emocje towarzyszyły meczowi finałowemu. Piękniejszego finału nie mogłam sobie wymarzyć, zawsze marzyłam, żeby zobaczyć na żywo Polskę i Brazylię w finale dużej imprezy. Emocji towarzyszących meczowi oraz radości po ostatniej piłce nie jestem w stanie opisać, co prawda miałam gdzieś tam w środku przekonanie, że wygramy ten mecz, ale trochę stresu było. Po ostatniej piłce były łzy radości i wzruszenia, no i gęsia skórka gdy publiczność spontanicznie odśpiewała hymn.
Tyle pisania, tego tak naprawdę nie da się opowiedzieć, takie rzeczy trzeba przeżyć samemu...
Teraz czas na trochę zdjęć z tych czterech meczy i dekoracji:
I półfinał Brazylia - Francja:










II półfinał Polska - Niemcy











Mecz o brąz Niemcy - Francja















Finał Polska - Brazylia:












 No i jeszcze dekoracja:








JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!!!!!!!!!!!!!!!!!!