Lubię ten stan duch na urlopie gdy bez względu na pogodę wychodzę z hotelu i idę się włóczyć po mieście w którym jestem. Chodzę ulicami i uśmiecham się do siebie, do własnych myśli, do świata, do mijanych ludzi. Czas płynie jakby obok, wszystko wokół zwalnia, nigdzie się nie spieszę, nic nie muszę. Mogę siąść z kawą i książką, albo popatrzeć jak wokół toczy się życie. Gdzieś tam zostały pilne sprawy, rzeczy do zrobienia na wczoraj. I nagle można złapać do tego wszystkiego dystans, spojrzeć na to z oddali i dostrzec, że tak naprawdę ważne są te drobne sprawy, czyjaś uśmiechnięta bez powodu twarz, spotkanie z kimś kogo od roku nie widziałam, a łączy nas wspólna pasja, radość że deszcz trochę zelżał i można iść dalej zwiedzać.
Tym razem urlop spędzałam w Krakowie, postanowiłam pozwiedzać go trochę inaczej. Środek sezonu, w najpopularniejszych miejscach tłumy, więc starałam się ich unikać. Pierwszego dnia wybrałam się do Fabryki Emalia Oscara Schindlera, jest tam muzeum, w którym pokazano lata okupacji w Krakowie. Wystawa jest zorganizowana w sposób chronologiczny, chyba największe wrażenie robiły na mnie dźwięki, które towarzyszą zwiedzaniu.
Scenograficzne rekonstrukcje autentycznych przestrzeni miejskich są zderzone z instalacjami rzeźbiarskimi, metaforycznie ujmującymi historię wojennego Krakowa. Zwiedzając wędruje się przez miasto są wybrukowane ulice, można wejść do fotografa, autentycznego fotoplastykonu, wsiąść do tramwaju, jest przejście przez labirynt getta, można wejść do żydowskiego mieszkania, przeczytać zapiski żydowskich dzieci - Romana Polańskiego, Romy Ligockiej, by potem znaleźć się w obozie w Płaszowie. U fryzjera można być świadkiem zamachu na Koppego, a za chwilę, przez okno mrocznej piwnicy, obserwować uliczną łapankę. W końcu, oczekiwać na wkroczenie Armii Czerwonej. Jest też oczywiście biuro Oskara Schindlera, opowieść o tym kim był i jak zmieniał się w czasie wojny.
Po wizycie w Fabryce Schindlera wybrałam się na Kopiec Krakusa. Nie do końca wiadomo kiedy kopiec powstał, legendy łączą go z osobami Kraka i Wandy, nie wiadomo też tak naprawdę czemu służył. Istnieje wiele teorii, jedną z nich jest łączenie kopca Krakusa oraz kopca Wandy z obecnością Celtów na tych terenach. A tak prezentuje się Kraków z kopca:
Piękny Kraków :)
OdpowiedzUsuńCracovia, Cracovia... Aga tyle razy tam byłam a nic z tego co tutaj zaprezentowałaś nie widziałam :P Muszę nadrobić braki!
OdpowiedzUsuńAga O.
A to jeszcze nie koniec ;)
UsuńW następna niedzielę będę w Krakowie :)
UsuńZobaczyłaś wspaniałe miejsca :)
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie byłaś to polecam Muzeum Lotnictwa :)
OdpowiedzUsuńCoś trzeba było zostawić na kolejne wizyty ;) Jest na liście "do zobaczenia w Krakowie".
UsuńFajnie jest tak powłóczyć się i nabrać oddechu , również lubię zwiedzać :)0
OdpowiedzUsuńW Krakowie byłam kilka razy , ale przeważnie oglądałam Wawel , o takich schodach to nawet nie słyszałam :)