To już dziesiąta odsłona metryczki, a końca jakoś nie widać. Patrzę w kalendarz i wychodzi mi, że mam czas maksymalnie do 16 listopada, chciałam skończyć wcześniej, ale jak to często bywa codzienność zweryfikowała te plany. Nie ma co marudzić tylko łapać za igłę, bo kolejne projekty czekają :)
A tak wyglądają postępy:
Tydzień temu miałam tyle:
A tak wygląda dzisiaj:
Krzyżyków przybywa, więc i do końca coraz bliżej :)
Wspaniałe postępy, z takim tempem masz szansę wyrobić się przed czasem :)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i będzie koniec :)
OdpowiedzUsuńPięknie przybywa!
OdpowiedzUsuńMasz tempo!:)
OdpowiedzUsuńWspaniale, termin jest często największym motywatorem do działania.
OdpowiedzUsuń