A mówiłam, nie zaglądaj, nie przeglądaj różnych wzorów, bo zaraz ci coś wpadnie w oko i nie będziesz umiała się powstrzymać. W odpowiedzi słyszałam, żebym nie przesadzała, że przecież nic się nie stanie jak zerknę, wzory będą na później. I co? Jak zwykle miałam rację, bo przecież coś mi wpadło w oko i trzeba było zacząć od razu, co się będzie kawałek lnu marnował. I tak tworzą się ufoki. Zaczęłam, ale kiedy skończę to nie wiem, bo ostatnio ani weny nie ma, ani czasu, a poza tym konik jest najważniejszy i basta.
Co mnie tak zauroczyło? Zimowy widoczek od Renato Parolina "Colle di Santa Lucia". Tak mniej więcej będzie wyglądał:
Mniej więcej, ponieważ w domu miałam jaśniejszy len niż ten na oryginalne. Mam mniej więcej tyle, nie wiem kiedy przybędzie krzyżyków, ale na pewno kiedyś skończę, może na tegoroczną gwiazdkę...
Koło wzorów Renato Parolina też nie umiem przejść obojętnie :) Śliczny hafcik wybrałaś :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wzorek, nie przepadam za zimowymi wzorkami, ale ten jest bardo ładny:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Ładny wzór :)
OdpowiedzUsuńWażne że wyszywasz z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że tak ciężko było Ci się powstrzymać bo wzór cudny :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńŚliczny.
OdpowiedzUsuńCudny wzór, wcale się nie dziwię, że zaswędziały Ci paluszki i musiałaś zacząć haftować:). Pozdrawiam cieplutko:). Małgosia.
OdpowiedzUsuń