Przyszedł czas na kolejną odsłonę mojej paryżanki. Jedno niedzielne przedpołudnie mi wypadło, więc przybyło trochę mniej niż zazwyczaj. Zdecydowałam, że zacznę też robić kontury, które do moich ulubionych nie należą, a jest ich sporo, więc robienie ich hurtem na koniec doprowadziłoby mnie pewnie do obłędu :)
Przedpołudni nr 1:
Przedpołudnie nr 2:
Przedpołudnie nr 3:
Such a pretty design...I agree it is best to do the backstitch as you go along.
OdpowiedzUsuńPięknie przybywa :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie to wygląda już teraz:)
OdpowiedzUsuńFajnie ogląda się takie etapy powstawania pracy :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńPiękna, oby tak dalej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna paryżanka :)
OdpowiedzUsuńJuż wiele nie zostało do końca :)
OdpowiedzUsuń