Witam serdecznie w moim małym świecie.

Zapraszam, zaglądajcie, czytajcie i komentujcie, będzie mi miło gościć Was tutaj.

piątek, 30 października 2015

174. Urlopowe wspomnienia - Busto turystycznie

Po trzech dniach pobytu w Turynie przeniosłam się do Busto Arsizio. Tym razem obyło się bez przygód, bo lekki problem ze znalezieniem drogi do hotelu to nie przygoda. Tak jak już pisałam w poprzednim poście w tym etapie włosko-bułgarskiej podróży towarzyszyła mi koleżanka, która przyleciała z Polski na baraże i ćwierćfinały. 
Busto Arsizio to naprawdę małe miasteczko położone w regionie Lombardia. Nasz hotel był położony praktycznie na samym obrzeżu miasta, do hali była jakaś godzina, może trochę mniej na pieszo. Włochy mają taką dziwną przypadłość, zwłaszcza w małych miejscowościach jest to widoczne, że po godzinie 21, a nawet wcześniej zamiera jakakolwiek komunikacja publiczna, więc wieczorne powroty do hotelu po meczach odbywały się na pieszo, bo nie było innej opcji.
Pierwszego dnia nie zwiedzałyśmy w zasadzie wcale, padało i to dość mocno, więc jedyne co tego dnia ogarnęłyśmy to dojście na halę. Odwiedziłyśmy oczywiście miejsca gdzie można było dobrze zjeść i fajną kafejkę z dobrą kawą. Natomiast następnego dnia pogoda była w sam raz na zwiedzanie, może do chodzenia na krótkim rękawku się nie nadawała (Aga próbowała, ale dość szybko zrezygnowała), jednak na włóczenie się było akurat. Trudno powiedzieć, żeby Busto było jakimś wyjątkowo turystycznym miasteczkiem, ma oczywiście coś na kształt starówki, sporo zabytkowych kościołów, muzeum tekstyliów, do którego niestety nie dotarłyśmy. Ale ogólnie całkiem miłe miejsce. Tak się prezentuje na moich zdjęciach:
 

 






 







Obiad jadłyśmy w małej knajpce, którą jak się okazało prowadzi Polka od 17 lat mieszkająca we Włoszech. Było przesympatycznie :)
Kolejnego dnia musiałyśmy się rozstać, Aga pojechała na lotnisko do Mediolanu i wróciła do Polski, przedtem pomachała lecącym do Sofii siatkarzom, a ja pojechałam na lotnisko w Bergamo i poleciałam do Sofii (w odróżnieniu od siatkarzy leciałam tanimi liniami), ale to już zupełnie inna przygoda :)

poniedziałek, 26 października 2015

173. Urlopowe wspomnienia - Busto siatkarsko

Kolejny przystanek na siatkarskiej drodze do finałów Mistrzostw Europy to Busto Arsizio. W tym niewielkim miasteczku odbywały się baraże oraz ćwierćfinały, w których wzięły udział drużyny Estonii, Finlandii, Serbii, Włoch, Rosji i Francji. Hala, w której odbywały się mecze raczej nieduża i w sumie trochę byłam zdziwiona, że to w Busto a nie w Turynie odbywa się kolejna faza mistrzostw. Po dwóch dniach byłam tak zachwycona atmosferą na hali i poza nią, że cieszyłam się z faktu przeniesienia rozgrywek do Busto. Wpływ na odbiór całego pobytu w Busto miało również to, że nie byłam sama, doleciała koleżanka z Polski.
Jeżeli chodzi o doping to byłam pod wrażeniem kibiców estońskich, fińskich i włoskich, nie było "wodzireja", a doping praktycznie nie ustawał przez całe mecze, totalny odlot, nawet gdy trzeba było próbować przekrzykiwać kibiców estońskich w meczu z Serbią, co prawda bardziej krzyczała koleżanka niż ja, ale robiła to na tyle skutecznie, że zostałyśmy wzięte za Serbki :) Sprostowanie tej kwestii również wzbudziło sporą sensację, po chwili cały rząd przed nami wiedział, że jesteśmy z Polski :)
Pierwszy dzień meczowy to baraże, w pierwszym meczu zagrała Serbia z Estonią. Mecz miał emocjonujący przebieg, bowiem dwa pierwsze set dość gładko (drugiego do 14) wygrała niespodziewanie Estonia. Serbowie grali fatalnie, ale po tych dwóch setach, które chyba potraktowali jako ciąg dalszy rozgrzewki, wrócili do gry i wygrali trzy kolejne sety (jednego 25-8). Po raz kolejny sprawdziło się siatkarskie przysłowie, kto nie wygrywa 3-0, przegrywa 2-3. My byłyśmy zachwycone, choć było nam troszkę szkoda dzielnie walczącej drużyny Estonii.
Drużyna Estonii:
 Drużyna Serbii:










Kolejny mecz barażowy to potyczka między Włochami a Finlandią, zakończona wynikiem 3-0 dla Włochów. Wynik mógłby sugerować, że to był łatwy mecz, ale wcale tak nie było. Finowie (zwani przez niektórych Fińczykami) dzielnie stawiali Włochom trudne warunki, w czym pomagały im połączone grupy kibiców fińskich i estońskich.
Finlandia:
 Włochy:

 







 
 Trenerzy:
  

Kibice:

 I po meczu:
Flaga, którą trzymamy na tym zdjęciu miałam na następnym meczu Włochów, bo Lici nie mogła być na meczu ćwierćfinałowym z Rosją, oddałam ją w Sofii.
Kolejny dzień w Busto to już mecze ćwierćfinałowe. Pierwszy z nich między Serbią a Francją zakończył się niestety nie po naszej myśli, ponieważ kibicowałyśmy Serbii. Widocznie nie tak entuzjastycznie jak dzień wcześniej, ale powodem tego był trwający w Sofii ćwierćfinał naszej reprezentacji i w zasadzie ciałem byłyśmy w Busto, a sercem w Sofii, rozdwojenie spowodowało, że ani Polacy, ani Serbowie nie wygrali swoich meczy.
Serbowie (niestety tyłem, ponieważ siedziałyśmy z drugiej strony hali):
 Francuzi:











Drugi ćwierćfinał to starcie Włoch i Rosji. Dla mnie mecz o tyle dziwny, że w zasadzie do ostatniego gwizdka byłam przekonana, że Rosja w końcu odpali i odwróci losy meczu. Na szczęście moje obawy się nie spełniły i Włosi awansowali do półfinałów wygrywając 3-0.
Rosjanie:
 Włosi:






 Kwadraty rezerwowych - Włosi:
 Rosjanie:


 Trenerzy:
 




I na koniec ja z przynoszącą szczęście włoską flagą: