Witam serdecznie w moim małym świecie.

Zapraszam, zaglądajcie, czytajcie i komentujcie, będzie mi miło gościć Was tutaj.

sobota, 31 maja 2014

19. Legolas - odsłona 1

Przyszedł wreszcie czas, żeby pokazać postępy u mojego Elfa. Pierwsze xxx postawiłam dokładnie 25.04.2014 r. Po pierwszym dniu pracy xxx było tyle:

Niestety 2 maja zapomniałam zrobić zdjęcie, więc kolejny etap  to 9 maja:


16 maja obraz prezentował się tak:


23 maja tak:


a po wczorajszym wieczorze jest tyle:


Mam w tej chwili zrobiony fragment to 1.750 xxx. Jak to się ma do całości widać porównując ze zdjęciem w panelu bocznym bloga :) Legolasa wyszywam tylko w piątkowe wieczory, średnio jestem w stanie postawić jakieś 200-250 xxx. Wolę nie przeliczać ile piątków zajmie mi wyszycie całości... Plan jest jednak taki, że jak skończę wyszywać rozety to Legolas "wskoczy" na ich miejsce i będę go wyszywać przez cały tydzień, ale to dopiero za jakiś czas. Na razie jak widać jest to kolejna praca na etapie - "ciągle niewiele widać".
Mimo że wolno przybywa to haftuje się przyjemnie, przyjemność jest powiększana faktem, że wyszywaniu towarzyszy mi Władca Pierścieni w wersji audiobooka, na razie słucham Drużyny Pierścienia, ale już wiele nie zostało. Zanim skończę to pewnie wysłucham całego Władcy, Hobbita i Silmarilliona :)

środa, 28 maja 2014

18. Ostatnio przeczytałam....

Jakoś tak się złożyło, że nie pisałam tu jeszcze o kolejnej poza robótkami i siatkówką pasji - czyli o czytaniu książek. Molem książkowym byłam od zawsze i tak mi jakoś zostało :) teraz tylko trochę czasu brak, zawsze twierdzę, że doba powinna być o jakieś 4 godziny dłuższa, to wtedy mogłabym poświęcić ten czas na czytanie, a tak pozostaje kilka chwil przed snem. 
Najbardziej lubię czytać książki historyczne, podróżnicze i biografie, no i oczywiście fantasy, dobrym kryminałem czy thrillerem też nie pogardzę. Jak już wspominałam w poprzednim poście proza Tolkiena wymyka się tym kategoriom.
Ostatnio przeczytałam "Gasnące ognie" Antoniego Ossendowskiego


Książka opowiada o podróży na Bliski Wschód, którą autor odbył pod koniec lat 20 ubiegłego wieku. Jest napisana prostym językiem i ma charakter dziennika podróży, w którym autor opisuje nie tylko oglądane miejsca, ale także spotykanych ludzi, odwołuje się do historii odwiedzanych miejsc, ich znaczenia w historii. Bardzo interesujący obraz Bliskiego Wschodu, którego już nie ma.

Poza czytaniem lubię też kupować książki, jestem pod tym względem typowym chomikiem, bo jednocześnie bardzo trudno jest mi się rozstać z książkami już przeczytanymi, do których najprawdopodobniej wracać już nie będę. W ostatnim czasie kupiłam trzy książki:
"Einsteina" Waltera Isaacsona, czytałam biografię Jobs'a jego autorstwa i była rewelacyjna,

kolejną pozycję Antoniego Ossendowskiego "Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów"

oraz jeszcze jedną książkę podróżniczą, tym razem "Przez Afrykę Środkową" Wiesława Olszewskiego
Wpadł mi do głowy pomysł, żeby księgarze wraz z książkami sprzedawali czas na ich przeczytanie :)

wtorek, 27 maja 2014

17. Mam marzenie cz.1

Marzenie hafciarskie oczywiście (inne np. siatkarskie też oczywiście posiadam, ale o nich innym razem). Kiedy zaczęłam wyszywać mojego Elfa (niedługo pokażę postępy), to przypadkiem wśród wzorów HAED odkryłam piękny wzór portretu Bilba Baginsa:

i wtedy w mojej głowie zrodził się szalony pomysł. Prozę Tolkiena kocham od niepamiętnych czasów, mój Władca Pierścieni jest tak zaczytany, że prawie się rozpada, a wersję filmową obejrzałam tyle razy, że znam ją na pamięć. Tyle tytułem wstępu, wracając do szalonego pomysłu - wymyśliłam, że skoro już wyszywam Legolasa to może by tak wyszyć całą kolekcję tolkienowską. I tak następny w kolejce pojawił się mój ulubiony Duży Człowiek jak określiliby go hobbici, czyli Faramir:

Następny będzie kolejny elf - Haldir:

I oczywiście reszta drużyny pierścienia, Aragorn:

Hobbici:

Gimli:

I oczywiście Gandalf:

Są jeszcze bohaterowie "Hobbita", Thorin Dębowa Tarcza:

Kili:

I... i może wystarczy, życia mi nie starczy, żeby to wszystko wyszyć, ale pomarzyć dobra rzecz :)

niedziela, 25 maja 2014

16. Liga Światowa się zaczęła...

Kolejny siatkarski weekend za mną. Tym razem obejrzałam 10 i pół meczu. Ta połówka to mecz Polska - Słowenia, niestety to była ta gorsza połowa meczu, który przegraliśmy 2-3. Na szczęście kolejny mecz z Łotwą wygrany 3-0 dał nam awans do Mistrzostw Europy 2015. Mecz z Macedonią był zatem meczem o pietruszkę, ale i ten mecz udało się wygrać. Dwóch ostatnich meczy nie widziałam, bo nie było transmisji, więc trudno mi się wypowiadać na temat jakości gry. Do Brazylii leci zupełnie inny skład, zobaczymy co pokażą.
Dziewczyny również awansowały, wygrywając 3-0 z Łotwą, ze Szwajcarią i z Ukrainą. Teraz przed paniami występ w World Gran Prix, oby poszło im jak najlepiej.
Rozczarowali mnie Holendrzy, którzy nie awansowali do ME, na szczęście nie stracili jeszcze szansy na awans, bo zajęli drugie miejsce w grupie i zagrają w barażach.
Zaczęła się też Liga Światowa, dla mnie to oznacza ogromną ilość oglądanych meczy. Najczęściej jest tak, że zaczynam oglądać mecze w piątek popołudniu kończę w sobotę nad ranem i potem znowu od sobotniego popołudnia do bladego świtu w niedzielę, w niedzielę już tylko popołudnie i wieczór. Ma to też jedną zaletę, dużo wtedy wyszywam :)
Chwilę trwało zanim ogarnęłam zasady tegorocznych zmagań w LŚ, ogólnie rzecz ujmując ekipy podzielono na 3 dywizje - elitę, w której dzięki pozycji w rankingi gra również Polska, zaplecze oraz pretendentów. Elita została podzielona na dwie grupy - grupa A - Brazylia, Iran, Polska i Włochy, grupa B - Bułgaria, Rosja, Serbia i USA, W finale we Florencji zagrają Włosi, jako gospodarz oraz dwie drużyny z każdej grupy. Stawkę uzupełni zwycięzca dywizji drugiej. Trochę to wszystko skomplikowane, ale jak LŚ rozkręci się na dobre to być może więcej się wyjaśni.
W tym tygodniu w grupie A swoje mecze rozegrały Brazylia i Włochy, dwa moje ulubione zespoły, więc oczywiście nie mogłam się zdecydować komu mam kibicować. Murilo (obecnie jeden z moich ulubionych siatkarzy brazylijskich) wraca do formy po operacji barku, na razie jego gra pozostawia wiele do życzenia, ale mam nadzieję, że z każdym meczem będzie coraz lepiej. 
Włosi dwukrotnie wygrali 3-1. Widziałam oba mecze i przyznam, że największym zaskoczeniem dla mnie były składy w jakich wystąpiły oba zespoły. Zakładałam, że obie drużyny wyjdą na boisko raczej rezerwowym lub odmłodzonym składem, a tu się okazało, że nic bardziej mylnego, zarówno Brazylia, jak i Włosi zagrali podstawowym składem, który prawdopodobnie zobaczymy na Mistrzostwach Świata.
Bawią mnie komentatorzy, którzy po dwóch słabszych meczach Brazylii wieszczą, że w tym sezonie to ten zespół nic wielkiego nie osiągnie. Żebyśmy się nie zdziwili grając za tydzień z tą słabiutką Brazylią... Cieszy mnie dobra forma Włochów, ale zastanawia mnie czy to nie za wcześnie na tak dobrą dyspozycję.
Miałam okazję widzieć oba zespoły na żywo kilkukrotnie, poniższe zdjęcia to wspomnienia z finału Ligii Światowej w Gdańsku w 2011 r. Oj, działo się wtedy, działo... :)
Z Bruno Rezende, rozgrywającym Brazylii:

Oraz z Mauro Berutto, trenerem reprezentacji Włoch:

15. Koń dla Agi - odsłona pierwsza

Ten haft mogę śmiało zaliczyć do UFO-ków, nie pamiętam nawet dokładnie kiedy zaczęłam go wyszywać, ale z półtora roku temu na pewno jeśli nie wcześniej. Początkowo miałam tylko jeden kolor muliny i ciągle brakowało mi czasu, żeby zmówić resztę, więc dłubałam tym jednym kolorem. Teraz od pewnego czasu, a konkretnie od lutego wyszywam regularnie, więc jest szansa, że moja koleżanka, dla której wyszywam ten obraz doczeka się w końcu prezentu, co prawda w terminie nadal bliżej nieokreślonym, ale a pewno bliższym niż jeszcze w lutym.
Tak to wyglądało w lutym, gdy wracałam do tego haftu:

Tyle miałam gdy wrócił na tamborek w niedzielę:

A tak prezentuje się dzisiaj:


Przybyło mniej niż bym chciała, ale miałam wyjątkowo intensywny tydzień w pracy i np. we wtorek nie wzięłam igły do ręki w ogóle. Do końca pierwszej kolumny zostało mi jeszcze 2100 xxx, przy moim tempie wyszywania oznacza to 2 tygodniu pracy. Ta kolumna jest węższa niż pozostałe, bo ma szerokość 30 xxx, pozostałe mają 40 xxx. Mimo to jakoś nie mogę jej skończyć. Ciągle widać niewiele i to jest jeden z tych momentów w czasie wyszywania, za którym nie przepadam, bo stawiam te xxx i stawiam, niby postępy są, ale jako takiego efektu ciągle nie widać.
Haft ma 230 na 300 xxx i 40 kolorów, więc jest najmniejszy i najmniej skomplikowany z moich kolosów, ale jakimś dziwnym trafem ciągle coś mi przeszkadza w wyszywaniu.
Mój tygodniowy cykl wyszywania się zakończył, więc dzisiaj wracam do HAED'a.
Pochwalę się jeszcze prezentem, który ostatnie dostałam od klientki:




Piękny jest, ale nie wiem ile u mnie wytrzyma, bo mam zdolności do zapominania o podlewaniu...

czwartek, 22 maja 2014

14. Hafciarskie początki

Agnieszka z Na tamborku u Agnieszki poruszyła temat hafciarskich początków, kilka osób wątek podjęło, więc stwierdziłam, że może i ja kilka słów na ten temat napiszę. Wyszywać nauczyłam się w podstawówce, czyli bardzo dawno temu. Pierwsze xxx stawiałam pod okiem babci, potem paru rzeczy nauczyłam się w szkole (wtedy jeszcze uczono takich rzeczy w szkole). Nigdy jednak na poważnie nie haftowałam. W między czasie nauczyłam się robić na drutach i szydełku, wyszywać innymi technikami. Zdecydowanie wolałam druty i szydełko od igły.
Potem na początku studiów wróciłam na chwilę do haftu krzyżykowego. Pamiętam, że wyszyłam obraz Najświętsze Serce Jezusa, który wisi gdzieś w salce w jednym z toruńskich kościołów. Haftowałam na kanwie z nadrukiem. Potem były jeszcze może ze dwa obrazki, też na kanwie z nadrukiem i igła znowu poszła w kąt.
Ponowne spotkanie z haftem miało miejsce pod koniec 2010 r. Wtedy były to jakieś drobiazgi świąteczne, ale były to też początki bliższej przyjaźni z igłą, choć nadal częściej sięgałam po druty lub szydełko. Wtedy też "odkryłam" zalety wyszywania ze wzoru, a nie na kanwie z nadrukiem. W tym czasie zaczął mi również chodzić po głowie pomysł na prezent dla Rodziców z okazji 25-lecia ślubu. Wymyśliłam, że wyhaftuję ich zdjęcie ślubne. Jako że mam tendencje do skakania od razu na głęboką wodę to jak pomyślałam tak zrobiłam. Sama przerobiłam zdjęcie i zabrałam się za wyszywanie. Na szczęście dla mnie miałam już wtedy wsparcie dziewczyn ze Spotkań robótkowych które doradziły mi jaką kanwę wybrać, iloma nitkami muliny wyszywać itp. Obraz wisi dzisiaj u Rodziców. Zdjęcia niestety nie posiadam, zresztą Rodzice nie bardzo chcieli, żeby publikować ich zdjęcie. 
To był moment przełomowy w mojej przygodzie z haftem krzyżykowym i teraz wyszywam coraz więcej. Ciągle się uczę, odkrywam nowe rzeczy, szukam najprzyjemniejszych dla mnie metod wyszywania.
Cóż, tym razem post bez zdjęć, ale jeszcze miesiąc temu do głowy mi nie wpadło, że będę pisać bloga :) a co dopiero kilka lat temu :)

niedziela, 18 maja 2014

13. Subiektywne podsumowanie siatkarskiego weekendu

Żeby nie zanudzać postanowiłam napisać jedną notkę o wszystkich obejrzanych meczach. Sezon reprezentacyjny oznacza dla mnie oglądanie kilku meczy jednocześnie, śledzenie przy tym wyników tych nietransmitowanych. W ten weekend obejrzałam łącznie 9 meczy. Nie będę pisać o wszystkich, bo to w końcu ma być blog, a nie portal siatkarski :)
Podsumowując występ Biało-Czerwonych muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona po dwóch pierwszych meczach. Jak pisałam w piątek jest wiele do poprawy, ale nie było źle. Natomiast mecz ze Słowenią pokazał, w jakim punkcie jesteśmy, momentami gra się sypała kompletnie. Wygraliśmy, ale jakość gry na kolana nie powaliła. Teoretycznie można mówić o zmęczeniu, ale bez przesady. Oby chłopcy powtórzyli wynik za tydzień na Słowenii, bo granie baraży w tak przeładowanym sezonie mogłoby się skończyć katastrofą. Granie w barażach już przerabialiśmy w eliminacjach do ME w 2009 r. (co prawa potem ME wygraliśmy, ale nie idźmy tą drogą tym razem). Bardzo cieszy mnie forma Mariusza Wlazłego, zwłaszcza na zagrywce. Mam mieszane odczucia na temat jego powrotu do kadry i tego całego zamieszania jakie przez ostatnie lata przy tym było. Skoro jednak wrócił to cieszy jego dobra forma, bo tylko będąc w dobrej formie będzie w stanie pomóc kadrze. Teraz najważniejsze jest zgranie, zgranie i jeszcze raz zgranie. 
Troszeczkę rozczarowali mnie Holendrzy, którzy przegrali w swojej grupie 0-3 z Chorwacją, wygrali 3-0 z Rumunią (mecz nie należał do porywających) i przegrali 2-3 z Czarnogórą, spodziewałam się po nich zdecydowanie lepszej postawy...
Mam jeszcze jedną refleksję, patrząc na puste trybuny na meczach "nie Polaków", zastanawiam się jak będą wyglądały hale na Mistrzostwach Świata na meczach typu Kamerun-Wenezuela, zwłaszcza biorąc pod uwagę ceny biletów... Ale pożyjemy zobaczymy.
A to wspomnienie z ME w 2011 r. - Wiedeń dekoracja medalistów :) 


To był fajny wyjazd siatkarski :) Nie mogę się doczekać kiedy znowu zasiądę na trybunach, a to jeszcze prawie cztery miesiące....

12. SAL w Hafciarni - odsłona pierwsza

Przez ostatnie dni na tamborku roiło się od kotów. Jestem w sal-u w Hafciarni o dwa miesiące do tyłu i raczej nic nie wskazuje na to, żebym to nadrobiła. Wczoraj w nocy wyszyłam pierwsze krzyżyki kwietniowego kotka, ale okazało się, że brakuje mi 3 kolorów muliny. Przygotowując się tego haftu popełniłam jeden błąd - nie sprawdziłam jakie kolory będą mi potrzebne przy każdym kocie i stąd teraz takie niespodzianki. Do kotów wrócę za trzy tygodnie, więc w tym czasie zdążę zamówić mulinę, ale nie lubię takich sytuacji.
Tak prezentują się koty, które były już wyszyte w zeszłą niedzielę:
styczniowy:

lutowy:

Tyle miałam kota marcowego:

Tak prezentuje się dzisiaj marcowy kot:


Tyle mam kwietniowego:


A tak wygląda cała kanwa w tej chwili:




Nazw miesięcy nie będzie, bo przyszli właściciele sobie nie życzyli. Jeśli chodzi o wrażenia z wyszywania to przyznam szczerze, że wyszywa się dość ciężko, pomijam już ilość backstitch'y, za którymi nie przepadam, a tu są wyjątkowo trudne (przynajmniej dla mnie), do tego dochodzą półkrzyżyki w dużych ilościach. Przyznam się szczerze, że czasami je pomijam, bo są ich w sumie cztery rodzaje, ale wzór nie wyjaśnia jak powinny być zrobione i jakie są różnice, więc radzę sobie na oko. Mam nadzieję, że efekt końcowy wynagrodzi te trudności :) 
A od dzisiaj zabieram się za obraz konia dla koleżanki :)

piątek, 16 maja 2014

11. Po pierwszym dniu turnieju kwalifikacyjnego do ME

Przyznam się szczerze, że wynik pierwszego meczu między Macedonią a Słowenią troszkę mnie zaskoczył, sądziłam, że Słowenia nie będzie miała większych problemów z pokonaniem Macedonii, a jednak... Widziałam tylko kilka ostatnich piłek tego meczu, bo byłam w pracy, ale wyniki setów i statystyki wskazują, że Macedonia zagrała dwa dobre sety, a potem jakby się wystraszyła, że może wygrać. Tak to czasem bywa. Mecz zakończył się wynikiem 3-2 dla Słowenii (25-18, 18-25, 19-25, 25-16, 15-8).
A tak prezentowały się obie reprezentacje:
Macedonia:


Słowenia:

Polska wygrywa z Łotwą 3-0 (25-15, 25-13, 25-16). Mecz naszych chłopaków widziałam i cóż mogę powiedzieć... liczy się zwycięstwo i na początku sezonu trudno się spodziewać, że wszystko będzie funkcjonować idealnie. Sporo jest jeszcze do poprawienia i dużo pracy przed tą ekipą. Widać, że pewne systemy wypracowane w klubach, na przykład krótka między Fabianem Drzyzgą a Piotrkiem Nowakowskim funkcjonuje bez większych zarzutów to już piłki do skrzydłowych pozostawiały momentami wiele do życzenia. Cieszy mnie jednak fakt, że Fabian wszedł jako pierwszy rozgrywający i poza krótką zmianą w drugim secie grał cały mecz. To jest zawodnik, który musi mieć szansę gry, musi się ogrywać, bo za chwilę się okaże, że nie mamy klasowego rozgrywającego, a Paweł Zagumny grał wiecznie nie będzie. Oczywiście liczę, że wróci Łukasz Żygadło, ale jego forma to też duży znak zapytania.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało jutro w meczu z Macedonią, który jak wskazuje wynik meczu Macedonii i Słowenii może być dużo trudniejszy.
A oto drużyna Łotwy (szczerze mówiąc widzę tych chłopaków pierwszy raz):

A to nasze Orły:

A tak na marginesie to Stephane fajnie mówi po polsku, choć czasy prowadził w większości po angielsku :)
Szkoda tylko, że dziewczyny zostały potraktowane po macoszemu i nie ma transmisji z ich turnieju. Jak na razie prowadzą w meczu ze Szwajcarią, oby tak dalej :)

czwartek, 15 maja 2014

10. Poetycki czwartek z Wuką

Dawno już nie miałam okazji tyle pośpiewać co dziś, ale zanim opowiem gdzie i dlaczego to na początek kilka słów wyjaśnienia. Kim jest Wuka? Wuka to pseudonim artystyczny Wiesławy Kwinto-Koczan, poetki mieszkającej w Toruniu, która od pewnego czasu organizuje poetyckie czwartki z Wuką w przemiłej herbaciarni Tea for Two. 
Dziś był taki właśnie czwartek, ale był nie tylko poetycki, ale i muzyczny. Spotkanie bowiem uświetniła swoją obecnością, pięknym głosem i grą Ewa Modrzejewska. Gra i śpiew tak porwały obecne, że w zasadzie śpiewałyśmy cały czas wszystkie :) Ewa nie miała zbyt często okazji, żeby napić się herbaty.
Tak to mniej więcej wyglądało:








Nie mogło zabraknąć również poezji Wuki, prezentuję jeden z Jej wierszy, który lubimy szczególnie i jest recytowany praktycznie na każdym spotkaniu:
Marzenia sznurka

Taki sobie zwykły sznurek od bielizny.
Zima, lato coś tam na nim zawsze gości.
Więc samotność mu nie grozi
I odezwać ma do kogo ale marzy,
Całym swym sznurkowym splotem,
O prawdziwej, najprawdziwszej, o miłości.

Parę razy odwiedziła go biedronka,
Nawet kilka nocy z nim spędziła.
O swych snach opowiadała, 
Że zostanie, obiecała…
Po chleb komuś poleciała, nie wróciła,
Zapomniała.
I znajomość z siedmiokropką się skończyła.

Od słoninki grzbiet się wygiął mu niewąsko,
Chociaż chłód usztywnił sznurze stawy.
Za to z dziobkiem pełnym pieśni,
Przysiadała wciąż sikorka ,
A on prosił , by mróz szczypał, 
Bo chciał wierzyć, że już nie śni,
Że to jego a nie tłuszczu, amatorka.

Jeszcze czasem mu się marzy, 
że ta miłość się przydarzy,
że nie będzie tylko zdany na bieliznę
Lecz najgorzej, gdy deszcz pada, 
Jakaś kropla tylko siada, 
A wiatr spycha łódkę marzeń na mieliznę.

Więcej wierszy Wuki można znaleźć tutaj: http://wukowiersze.pl/

Poza tym wracając do domu (miałam ze sobą aparat) udało mi się uchwycić kilka miejskich oznak wiosny:











Teraz z przyjemnością mogę usiąść do xxx z Łagodną Listą Przebojów w Radio Aspekt w tle.